wtorek, 19 marca 2013

Rozdział 26 


Kolacja skończyła się o 23:00. Jeszcze chwilę zostałam , ponieważ musieliśmy z Jurgenem żegnać gości. Marco nie czekał na mnie tylko pojechał. Pomogłam co nieco posprzątać i poszłam do domu. Wykąpałam się i poszłam spać.
Znowu obudził mnie pies z sąsiedztwa.
- Muszę z nim coś zrobić - wstałam i poszłam do łazienki.
Ubrałam się i zeszłam na dół na śniadanie. Weszłam do kuchni. 
- Oliwia ? Co Ty tutaj robisz ? - zobaczyłam siedzącą przy stole Oliwie.
- Musimy porozmawiać - odpowiedziała.
Niechętnie usiadłam na przeciwko niej.
- Słuchaj , ja nie chciałam aby tak wyszło. To nie było moja wina, Kamil mnie do tego zmusił, a potem to już nie wiem dlaczego , ale się w nim zakochałam - tłumaczyła.
- Oliwia , rozumiem Cię jak nikt. Kamil jest nieprzewidywalny. Ale też kochany , niech Wam się wiedzie.
- Zgoda ? - zapytała.
- Jak najbardziej - przytuliłam ją mocno.
- Grzybie , ja muszę iść - powiedziała Grabowska i cmoknęła mnie w policzek.
- Zgadamy się później - zdążyłam jej odpowiedzieć.
Zrobiłam sobie kawę i kanapki. Nie zdążyłam ich zjeść , bo była 8:55. Wzięłam torbę i wyszłam z domu. Szybko pobiegłam na stadion. 
Zdyszana wbiegłam do gabinetu. 
- Nigdy, więcej - powiedziałam do siebie.
Dzisiaj musiałam przesortować i napisać nowe kontrakty. Nie było to łatwe. Nie miałam nawet czasu odebrać telefonu
Przesortowałam połowę kontraktów. Poszłam po kawę do pobliskiego automatu. Nacisnęłam przycisk i czekałam. Wyjrzałam przez okno. Był z niego widok na murawę na której chłopaki mieli trening. Nie wyglądali na dobrze , po wczorajszej kolacji. 
Usłyszałam dźwięk , który informował że moja kawa jest już gotowa. Wzięłam ją i poszłam do gabinetu. 
Po godzinie mojej pracy ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - powiedziałam. 
Do gabinetu wszedł Marco i Mortiz.
- Dlaczego nie odbierasz ? - zapytał Marco i pocałował mnie w policzek.
- Przepraszam , ale mam za dużo pracy. Muszę jeszcze to przesortować - pokazałam na stertę papierów. - A Was co tu sprowadza ?
- Jurgen kazał Cię zawołać - powiedział Marco.
- Ale ja nie mam czasu.
- Powiedział , że to ważna sprawa - przemówił Mortiz.
Niechętnie wstałam i poszłam za chłopakami. 
- Coś Kuba i Łukasz nie za wesoło wyglądają - zaśmiałam się gdy wchodziliśmy na murawę.
- Żebyś wiedziała - zaśmiał się Marco.
- Idźcie ćwiczyć - popchnęłam Marco i się uśmiechnęłam.
Podeszłam do Jurgena , który rozmawiał ze swoim asystentem.
- Chciał mnie pan widzieć - zwróciłam się do niego.
- Ach tak. Mamy z panem Michaelem ważną sprawę do załatwienia , ale nie mam z kim zostawić chłopaków. Proszę aby pani poprowadziła dalej trening - odpowiedział i się na mnie spojrzał.
Byłam trochę speszona. Nie miałam innego wyboru , więc się zgodziłam.
- No dobrze, do widzenia - powiedział Klopp i się oddalił.
Wzięłam gwizdek i w niego dmuchnęłam. Nagle przede mną stanęła cała drużyna.
- No dobra chłopaki teraz ja dowodzę. Nie mam pojęcia co robić , ale mam nadzieję że mi pomożecie. Na początek 5 kółeczek - krzyknęłam.
Chłopaki się posłuchali i zaczęli biegać. Usiadłam na ławce i wzięłam papiery , które leżały obok. Był na nich plan zajęć na dziś. Na szczęście dzisiaj chłopaki mają grać meczy. Żadnych innych ćwiczeń. 
Po 20 minutach skończyli biegać.
- Kuba dzisiaj ty prowadzisz - zrobiłam mu to na złość i się zaśmiałam.
- Dzięki - usłyszałam i machnęłam ręką.
Rozgrzewka zajęła im godzinę. Następnie wyznaczyłam dwie drużyny i zaczęli grać. 
- A Ty nie grasz ? - zapytał się Mortiz.
- Nie , dzisiaj nie, muszę was pilnować - zaśmiałam się.
Przyglądałam się.
- Mats ruszaj się - krzyknęłam i poczułam się jak trener. 
W trakcie każdy na swój sposób się wygłupiał. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Jak Jurgen z Wami wytrzymuje - krzyknęłam ze śmiechem. 
( ...



_____________
Może być ? Czy nie bardzo ?
Bo chyba przymulam :/              
                
        

1 komentarz: