niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 16


... Kamil.
- Róż ... - zaczął.
Nie dałam mu dokończyć , bo szybko zamknęłam drzwi
- Kurwa - delikatnie krzyczałam.
Kamil dzwonił do drzwi i pukał. Nie dawał o sobie zapomnieć. Nie mogłam tego wytrzymać , więc otworzyłam drzwi.
- Czego tu szukasz ? Kolejnej z którą chcesz się przespać ? - mówiąc to łzy napływały mi do oczu.
- Róża , to nie tak jak myślisz .. - próbow się wytłumaczyć.
- A jak ? 
- Bo ja popełniłem błąd. Moje uczucia do Ciebie się nie zmieniły - dukał.
- Skończ. Myślisz , że do Ciebie wrócę ? Po tym co mi zrobił? Już nic dla mnie nie znaczysz. I mam prośbę , nie przychodź tu więcej - odpowiedział i zamknęłam drzwi.
Byłam w szoku jeszcze przez jakieś 2 godziny. Otrząsnął mnie dopiero dźwięk przychodzącego esemesa. Był on od Oliwi. 
' Róża , mam dobre wieści. Wracam już jutro. Strasznie się stęskniłam. A czy mogłabyś przyjechać po mnie na lotnisko ? Twoja Oliwia. ! '
Ucieszyło mnie to. Więc jej odpisałam :
' Suuuuper ! Jasne , że przyjadę , jak bym nie mogła :) Do jutra < 3 ! '
Odłożyłam telefon i poszłam się wykąpać. Po 20 minutach byłam z powrotem. Spojrzałam na telefon a tam czekało na mnie 10 esemesów od Kamila. Pomyślałam , że on nie da za wygraną. Będzie mnie nękać jak już wie gdzie mieszkam. Nie mogła już wytrzymać , więc poszłam spać.
Obudził mnie dzwonek telefonu. Dzwoniła Oliwia. Odebrałam.
- Oliwia. Do jasnej cholery , która godzina - zaczęłam rozmowę.
- Też się ciesze , że Cię słyszę - zaśmiała się.
- Tak , tak. Dlaczego mnie budzisz ? 
- Chciałam Cię poinformować , że na lotnisku będę o 18:00.
- Spoko luz , będę - uśmiechnęłam się.
- Łokej. Nareczka - powiedziała i się rozłączyła.
Odłożyłam telefon i się jeszcze położyłam. Jednak nie mogłam zasnąć. Wstałam i spojrzałam na zegarek. Wskazywał 8:00. Poszłam do łazienki. Wzięłam poranną kąpiel i się ubrałam. Zeszłam na śniadanie. Nie doszłam do kuchni , bo ktoś zadzwonił do drzwi. Pierwsza myśl która dotarła do mnie , że może być to Kamil. Ale był to listonosz. 
- Dzień dobry. Proszę podpisać - przywitał mnie i dał mi kartę do podpisania.
- Dziękuję - podpisałam i zamknęłam drzwi.
W rękach miałam piękny bukiet z czerwonych róż i list. Odtworzyłam do ale nie przeczytałam , bo był od Kamila. Wyrzuciłam go a kwiaty wstawiłam do wody. Postanowiłam pobiegać. Ubrałam trampki i wyszłam na dwór. Było gorąco , więc związałam włosy w kucyka. Pobiegłam do parku. Kostka, gdy biegłam co jakiś czas pobolewała. Nie zwracałam na to uwagi. W połowie drogi przypomniałam sobie , że nie piłam kawy. Poszłam , więc do pobliskiej kawiarni. Zamówiłam kawę a do ręki wzięłam gazetę. Na oczy rzuciło mi się zdjęcie Marco z jakąś dziewczyną. Zaczęłam czytać. W trakcie okazało się , że ta dziewczyna to ja. Byłam w szoku. Wzięłam swoją kawę i wyszłam. Przed oczami miałam dalej to zdjęcie. 
Była godzina 10:00 , więc kierowała się już do domu. Po drodze zauważyłam Kamila. Nie zwracając na niego uwagi pobiegłam do domu. Otwierając drzwi usłyszałam , że ktoś mnie woła. Bałam się odwracać. Ale był to Marco.
- Róża , wszystko w porządku ? Niedaleko widziałem Kamila - spojrzał na mnie z troską na twarzy.
- Taa , był wczoraj u mnie. Piepszył jakieś głupoty - odpowiedziałam i weszłam do domu.
- Chyba wiem jakie. Nie ważne. Ja w innej sprawie - zamknął za nami drzwi.
- Jaką ? - na początku się przestraszyłam.
- Dzisiaj jest impreza u Łukasza. Masz ochotę pójść ? - spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
- A można wiedzieć o której ? 
- Od 16:00 - odpowiedział mi i usiadł na krześle w kuchni.
Chwilę się zastanowiłam.
- No dobrze , przyjdę ale .. - nie dokończyłam.
- Ale .. ? - spojrzał na mnie Reus.
- Już nie ważne - odpowiedziałam.
- To fajnie. Do zobaczenia - wstał i wyszedł.
- Paa - jeszcze udało mi się krzyknąć , zanim zniknął za rogiem.
( ... )


_________________
Może być ? 
Komentować , na prawdę pomaga :-)                 
       

2 komentarze: