Rozdział 17
Była godzina 15:00 gdy zaczęłam się szykować na imprezę. Umyłam się i umalowałam, a włosy rozpuściłam Postanowiłam ubrać czarne rurki i moją ulubioną czarno-czerwoną koszulę. Poszłam do kuchni po telefon i przez okno zauważyłam Kamila , który patrzył się w tę stronę. Strasznie się przestraszyłam. Chwilę poczekałam , a gdy zobaczyłam , że jest 15:50 uświadomiłam sobie , że mogę się spóźnić , więc założyłam trampki i wyszłam z domu. Kamil dalej tam stał. Zamknęłam drzwi i poszłam w stronę domu Łukasza , nie patrząc na niego. Co jakiś czas się odwracałam. Przeczuwałam bowiem , że mnie śledzi.
Pod domem Łukasza byłam o 16:00. Zadzwoniłam do drzwi , gdy ktoś złapał mnie za rękę.
- Pójdziesz ze mną - usłyszałam głos Kamila.
Na szczęście w drzwiach stał już Moritz, więc Kamil uciekł.
- Nic Ci się nie stało ? - zapyta z troską.
- Wiedziałam , że do tego dojdzie. Nie , nic dziękuję - powiedziałam i weszłam do domu.
Od razu po wejściu do środka podeszła do mnie Ewa i się przedstawiła. Następnie przywitałam się z resztą i zaczęłam pomagać. O 16:30 przyjechał Marco i Mario oraz Klopp. Zdziwiło mnie to. Przywitali się i poszli do salonu. Marco jednak poszedł do kuchni.
- O Róża - zwrócił się do mnie i wziął talerz z jedzeniem.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Daj , pomogę Ci - wzięłam jeden talerz i poszłam do salonu.
Zaczęliśmy tańczyć. Po jakimś czasie Kuba doniósł alkoholu. Trochę wypiłam. Wybiła godzina 17:30. Założyłam kurtkę i wyszłam dwór , bo czekałam na taksówkę. Jak wychodziłam zauważył mnie Mortiz , więc wyszedł za mną
- Już jedziesz ? - zapytał z nadzieją w głosie że nie.
- Nie miałam takiego zamiaru. Ale o 18:00 ląduje samolot i miałam pojechać po przyjaciółkę. No i czekam na taksówkę - uśmiechnęłam się i wytłumaczyłam.
- Nie ma mowy. Sama nie pojedziesz. Wiesz przecież , że ten koleś może Cię zaatakować. Wsiadaj do auta pojadę z Tobą - powiedział i otworzył drzwi do samochodu.
Miał rację Kamil mógł na mnie czekać. Więc wsiadłam do auta i pojechaliśmy. Przez całą drogę milczałam.
Na lotnisku byliśmy po 18 , więc zaczęliśmy szukać Oliwii.
- Oliś - krzyknęłam gdy ją zauważyłam.
Rzuciłam się jej na szyję i poznałam z Mortizem. Była w siódmym niebie.
- To jedziemy na imprezę - powiedziałam do niej i wsiadłam do auta.
- Na jaką imprezę ? Ja chcę się wyspać - powiedziała i wsiadła do samochodu.
- Zobaczysz kochaniutka. Jedziemy i bez gadania.
Mortiz aby się uśmiechał. Po 20 minutach byliśmy z powrotem w domu Łukasza.
- To zaczynamy balangę - zaczął Mortiz i porwał mnie do tańca.
Bawiłam się świetnie i przy okazji trochę wypiłam. Po 02:00 w nocy prawie wszyscy byli pijani oprócz Marco , Mortiza i Oliwii.
- Ta jak zawsze musiała się upić - zaśmiała się Oliwia gdy nie zobaczyła.
- Ej , to nie moja wina - uśmiechałam się.
Usiadłam na krześle w kuchni i zasnęłam. Obudził mnie Marco.
- Chodź na górę nie będziesz tu spała - wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.
Byłam mocno zaspana. Gdy położył mnie na łóżku i chciał odchodzić , moja bransoletka zaczepiła się o jego koszulkę. Próbowaliśmy odczepiać , ale bez szans. W końcu Marco położył się obok mnie. A ja się w niego wtuliłam. Byłam strasznie śpiąca , więc od razu sunęłam.
( ...)
______________
I jest już 17 < 3 !
Podoba się ? Następny może jeszcze dziś ♥ !
Świetny <3 Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńSuper ;*
OdpowiedzUsuń