Rozdział 10
Była godzina 01:58. Obudził mnie przychodzący esemes. Wzięłam do ręki telefon i odczytałam esemesa , który był od Kamila (mojego chłopaka , który został w Polsce)
" Kochana Różo. Wiem , że jest późno , ale nie mogę tak dłużej wytrzymać. Muszę Ci to powiedzieć, ale wiem że może Cię to zaboleć. Przespałem się z inną. Wiem , nie powinienem. Jestem skończonym dupkiem. Byłaś dla mnie najważniejsza , ale od kąt wyjechałaś do Dortmundu zacząłem o Tobie zapominać. Nie mogę tak dłużej z nami koniec..Wiedz że Cię kochałem. Kamil."
Gdy czytałam tego esemesa łzy napływały mi do oczu. Ubrałam się, wzięłam kurtkę, założyłam buty i wyszłam z domu. Nie mogłam powstrzymać się od płaczu. Pojechałam na stadion , bo wszędzie na ulicach było pełno ludzi, a pomyślałam że tam nie będzie nikogo. Weszłam na trybuny i usiadłam wysoko. Cały czas myślałam o Kamilu. Ale wiedziałam , że muszę o nim zapomnieć. Zostawiłam rzeczy na siedzeniu i zeszłam na murawę. Znalazłam jakąś piłkę , która chyba została po dzisiejszym treningu Borussii. Wzięła ją do ręki, podrzuciłam i zaczęłam żonglować. Nie mogłam powstrzymać się od płaczu , a jak pamiętam od zawsze piłka mnie uspokajała , ale tym razem nie dała rady. Kopnęłam ją do góry i śledziłam ja spada. Byłam zdołowana. Podniosłam ją i poszłam na moje siedzenie. Gdy wchodziłam po schodkach , zauważyłam tam siedzącego chłopaka, który mi się przyglądał. Gdy podeszłam bliżej okazało się że to Marco.
- A więc Ty też lubisz przychodzić tu w nocy - zwrócił się do mnie.
Szybko otarła łzy , aby nie zauważył.
- Po raz pierwszy tu przyszłam o takiej porze , ale spodobało mi się to - odpowiedziałam mu siadając.
- Czy coś się stało ? - zapytał mnie piłkarz.
- A co miało się stać ? - powiedziałam to drżącym głosem. Nie wytrzymałam i znowu się popłakałam.
Schowałam twarz w rękach.
- Czy mógłbym Ci jakoś pomóc - usłyszałam miły głos.
- Mi się nie da pomóc. Moje życie legło w gruzach. Nie mam pojęcia z co sobą zrobić. Miałam takie ambitne plany na resztę mojego życia. Wszystko się spiepszyło. - odpowiedziałam mu.
- A powiesz mi przez kogo ?
Głęboko westchnęłam.
- No , więc przespał się z inną , i jak sam się przyznał o mnie zapomniał. Ale byłam głupia. Myślałam jak wrócę on będzie na mnie czekał i mnie mocno przytuli, powiem że na zawsze będziemy razem. Kurwa ale byłam głupia - spojrzałam na murawę , która pięknie wyglądała w smugach deszczu , a do tego oświetlał ją księżyc.
- Róża słuchaj , ludzie czasem popełniają błędy , ale nie zawsze muszą się o to obwiniać. To nie jest tylko Twoja wina, ten chłopak też zawinił , nawet więcej , nie powinnaś tak mówić - ujrzałam uśmiechającego się Marco.
Zastanowiłam się. Może i Marco ma rację.
- Dziękuję - wyszeptałam do niego.
Uśmiechnął się do mnie. Wpadłam na pomysł. Wstałam i zbiegłam na murawę. Padał deszcze , więc od razu zmokłam. Wzięłam piłkę i znowu zaczęłam ją kopać. Spojrzałam na Marco , a ten do mnie krzyknął:
- Zobaczysz jutro będziesz chora.
Zbiegł do mnie i zaczęliśmy sobie podawać.
- I ty też - zaśmiałam się.
Na stadionie byliśmy jeszcze godzinę. O 2:30 oprzytomniałam.
- Wiesz , która jest godzina ? - spojrzałam na przemokniętego chłopaka
- Nie mam pojęcia - odpowiedział.
- To się nie dowiesz - zaśmiałam się.
Zobaczyłam że Reus zdjął bluzę , więc szybko ją zabrała i zaczęłam uciekać.
- Mam kolejną do kolekcji.
Biegłam przez pół boiska z jego bluzą , a on mnie gonił. Nagle się zatrzymałam.
- Czekaj , bo się zmęczyłam - usiadłam na mokrej murawie.
Marco podbiegł i usiadł obok mnie (...)
___
Trochę się rozpisałam :D Ale postanowiłam kontynuować pisanie bloga :)
Podoba się rozdział ? Jutro chyba nie dam rady dodać kolejnego :/
Świetny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńJak romantycznie :*
Mam nadzieję że wyjdzie z tego coś więcej < 3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń