środa, 13 marca 2013

Rozdział 20


Obudził mnie pies z sąsiedztwa. Wstałam i zamknęłam okno. Położyłam się z powrotem , ale nie mogłam zasnąć. Więc wstałam. Poszłam do łazienki i wzięłam poranną kąpiel. Ubrałam się i zeszłam na dół na śniadanie. Była godzina 8:30 , więc miałam jeszcze pół godziny. Zrobiłam kanapki i kawę. Napiłam się i usłyszałam , jak ktoś ze śmiechem wchodzi do domu. Była to Oliwia. Ale nie była sama. Ugryzłam kanapkę i przed oczami zobaczyłam moją najlepszą przyjaciółkę z Kamilem. Oliwia stanęła bez ruchu. Nie mogłam nic powiedzieć , ani przełknąć.
- O ... Róża już wstałaś - powiedziała Oliwia a na jej twarzy pojawiły się dwa rumieńce.
- Kurwa , Ty sobie żartujesz ? - powiedziałam po dłuższej chwili.
Oliwia nic nie odpowiedziała tylko spuściła głowę. Wstała i przeszłam obok nich obojętnie. Założyłam trampki, posłałam Oliwi żałosną minę i wyszłam z domu. Od razu pokierowałam się w stronę stadionu.
Na miejscu byłam o 8:45. Więc postanowiłam pójść na trybuny. Miałam szczęście , bo jeszcze nikogo nie było. Usiadłam i zaczęłam myśleć o dzisiejszym zajściu. 
Moje zamyślenie przerwały śmiechy chłopaków. Zaczynali właśnie swój trening. Gdy zobaczyłam Marco na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zauważył mnie Mortiz i zawołał. Zeszłam do nich.
- Heeejoo - zawołałam gdy stanęłam koło Mortiza.
Nuri się do mnie uśmiechnął i pobiegł na Kubą. Śmiechów nie było końca. Przyglądałam się ich wygłupom. Marco i Mario odbijali piłkę. Podeszłam do nich. Pod moje nogi przyturlała się piłka , więc zaczęłam ją podbijać. Chłopaki zaczęli mi się przyglądać co mnie speszyło , więc podałam do Marco. 
- Niezła jesteś - powiedział Mario i spojrzał na mnie.
- Zdaje Ci się - uśmiechnęłam się.
- Róża .. - zaczął Marco , ale nie dokończył bo przyszedł Jürgen.
- Zaczynamy. Kuba dzisiaj Ty prowadzisz - krzyknął i wszyscy się zaśmiali , nawet ja.
Poszłam , więc do mojego gabinetu. Po wejściu wyjrzałam przez okno. Uśmiechnęłam się , bo zobaczyłam jak Kuba i Marco leżą na trawie. Jednak moje oglądanie ich przerwała jedna z pracownic. Przyniosła mi stertę papierów do sortowania. Zabrałam się , więc do pracy. Wiedziałam , że ta praca nie będzie łatwa. Ale to właśnie lubiłam. Skończyłam po godzinie. Usłyszałam dźwięk przychodzącego esemesa. Był on od Oliwi.
' To co dzisiaj zobaczyłaś , to nie to na co wyglądało. Od razu przyznam się , że spędziłam u niego noc. Bo po tym rak z Tobą zerwał , myślałam , że do niego nie wrócisz. Kocham go , ale wiem że to może popsuć naszą przyjaźń. Liczę się z Twoim zdaniem. Oliwia ! '
Zastanowił mnie ten esemes. Bo skąd ona wiedziała że ze mną zerwał ? Przecież jej tego nie mówiłam. 
Po paru minutach dotarło do mnie , że gdy Oliwia zniknęła pisząc że jedzie do rodziny ,tak na prawdę pojechała do Kamila.
- To by się zgadzało - powiedziałam do siebie i skończyłam sortować papiery.
Po skończonej pracy poszłam jeszcze do Jürgen`a po papiery z kontraktami chłopaków.
- Pani penie po kontrakty - zwrócił się do mnie Klopp , gdy do niego podeszłam.
- Tak właśnie - przytaknęłam.
- Chłopaki grać dalej, ja zaraz wracam - krzyknął do zespołu i poszedł do budynku.
Usiadła na ławce i przyglądałam się jak grają. Przypomniało mi się dzieciństwo i to jak całe dnie spędzałam na boisku przy szkole , w której się uczyłam. Nagle podbiegł do mnie Marco , złapał mnie za rękę i pociągnął.
- Chodź , nie będziesz tak siedziała - powiedział i ciągnął mnie za sobą.
Ucieszyłam się że będę mogła z nimi zagrać. Byłam w drużynie z Martizem , Kevinem , Matsem , Marco i Romanem. Zaczęliśmy grać. Bardzo dobrze mi szło. Okazało się że nie zapomniałam trików jakich nauczył mnie tata jeszcze jak miałam 9 lat. Po dobrym rozegraniu Matsa do Marco strzeliłam gola. Bardzo się cieszyłam
- No , no , no widzę że nie tylko spisuje się pani w pracy - zażartował Klopp.
Zeszłam z boiska z uśmiechem na twarzy, wzięłam papiery, pomachałam chłopakom i poszłam do domu. Po drodze wstąpiłam na szejka.
( ... )

______________
Podoba się ? Mam nadzieję , że tak :)
Komentarze pomagają < 3 !  
 

    

2 komentarze: