Rozdział 21
Weszłam do kafelki i usiadłam przy oknie. Po chwili podszedł do mnie kelner, zamówiłam więc truskawkowego szejka. Rozsiadłam się , założyłam słuchawki na uszy i czekałam na moje zamówienie. W moich słuchawkach usłyszałam piosenkę Linkin Park - Castle of glass. Ta melodia przypominała mi Kamila , ponieważ właśnie w czasie tej piosenki się po raz pierwszy pocałowaliśmy. Oparłam łokcie o stolik i schowałam w nich głowę. Po chwili po moim policzku spłynęłam łza , za nią następna i następna. Uświadomiłam sobie , że moi najbliżsi mnie zranili. Nie dało się tego ukryć. A co najgorsze w tym dalej czułam coś do Kamila.
Podszedł kelner i postawił na stoliku mojego szejka. Zapłaciłam, wzięłam go do ręki i wyszłam. Po chwilę na moim policzku pojawiała się nowa łza. Poszłam do parku. Usiadłam na jednej z ławek i obserwowałam ludzi, którzy mają swoje drugie połówki i są szczęśliwi. Co jeszcze bardziej mnie pogrążyło. Wiedziałam bowiem , że zostałam sama na tym ponurym świecie.
Była godzina 18:00 i wiedziałam , że na pół godziny zaczyna się ważny mecz Borussii z Szachtarem. Postanowiłam pójść do domu i się przebrać.
Weszłam do mieszkania i zobaczyłam "zakochanym" na kanapie. Gdy Oliwia mnie zobaczyła od razu wstała.
- Daj sobie spokój Oliwia. Przecież wiesz jaka ona jest. Ma Cię już w dupie - powiedział Kamil.
- Daruj sobie - powiedziałam gdy szłam na górę.
Weszłam do pokoju i się szybko przegrałam. Wzięłam szalik Borussii. Poszłam do łazienki i poprawiłam makijaż. Zbiegłam na dół założyłam trampki i już miałam wychodzić gdy usłyszałam głos Oliwi.
- Róża , proszę porozmawiajmy.
- Nie mamy o czym - odpowiedziałam i trzasnęłam drzwiami.
Byłam zdenerwowana a zarazem zraniona. Bez zastanowienia poszłam w stronę stadionu. Po drodze mijałam kibiców BvB. Krzyczeli i śpiewali, bo tak samo jak ja szli na mecz. Po 5 minutach byłam na miejscu. Weszłam do środka i kierowałam się na trybuny. Ale nie poszłam tam bo zauważyłam Kloppa , który mnie woła.
- Dzisiaj pani pójdzie z nami - powiedział wskazując na cały sztab.
Zaniemówiłam. Bo co ja będę tam robić ?
- Będzie pani mi pomagać - odpowiedział Klopp tak jakby czytał w moich myślach.
Zgodziłam się , bo nie miałam innego wyboru. Po paru minutach przyszli piłkarze Szachtaru no i Borussii. Zobaczył mnie Marco.
- Dzisiaj będę Was oglądać z Waszej ławki - powiedziałam zanim zdążył zapytać.
- Ale czy coś się stało ? - cały Marco już wiedział o mnie wszystko i zauważył że coś jest nie tak.
- Nie , wszystko jest w porządku - skłamałam i posłałam mu sztuczny uśmiech.
- No dobra panowie , pełna koncentracja i naprzód. Macie to wygrać - krzyknął Klopp.
Po tych słowach wszyscy złożyli ręce i zawołali również mnie. Krzyknęliśmy "BORUUUUUUSIA" i wszyscy wyszli na murawę. Sztab poszedł na ławkę oraz rezerwowi , w których był Mortiz i Leo. Usiadłam obok nich i zaczęliśmy oglądać. Po 10 minutach gry, Marco strzelił gola. Wszyscy zaczęli krzyczeć. Byłam szczęśliwa i z nieuwagi przytuliłam się z Mortizem. To było trochę dziwne, ale ze szczęścia od razu o tym zapomniałam.
Po pierwszych 45 minutach gry wszyscy poszli do szatni. Od razu Klopp zaczął krzyczeć na chłopaków.
- Kevin , weź się w garść człowieku - zwrócił się do niego Klopp.
Wszyscy byli zmęczeni , ale mieli jeszcze przed sobą drugą połowę. Marco cały czas się na mnie patrzył.
Przerwa się skończyła , więc wracaliśmy na boisko. Dogonił mnie Marco , ponieważ szłam przodem.
- Następny gol będzie na Ciebie - szepnął mi go ucha.
- Nie musisz - odpowiedział.
- Ale chcę i to zrobię - odpowiedział dumnie.
Uśmiechnęłam się do niego i weszli na murawę. Zaczęła się druga połowa a ja usiadłam między Leo a Mortizem. Po chwili zawołał mnie Klopp.
- Pani Różo jest nam pani potrzeba , przy zmianach - zwrócił się do mnie.
Usiadłam obok niego i zaczęliśmy pisać.
Pierwsza zmiana była za Kevina , i miał wejść Mortiz. Druga natomiast Leo za Matsa.
- Chłopaki spisaliście się - wróciłam się do Matsa i Kevina , gdy zeszli.
Oni aby się uśmiechnęli i przybili ze mną piątki. Usiadłam i dalej oglądałam mecz. W 71 minucie po rozegraniu Mario , Marco strzeli drugie gola i od razu spojrzał na mnie. Widać było że nie mógł się powstrzymać , przybiegł i mnie przytulił , tak że aż podniósł mnie do góry. W tym momencie redaktorzy zrobili parę zdjęć. Byłam bardzo szczęśliwa.
- Jest moc - zawróciłam się do Kevina ze śmiechem.
Wynik na 3:0 wyrównał Mario. I było wiadomo że wygrają. Gdy usłyszeliśmy gwizdek końcowy wszyscy popadli w szał. Kibice jak i cały sztab. Od razu chłopaki przybiegli po wodę i przy okazji im pogratulowałam. Nie mogłam się powstrzymać , więc przytuliłam Marco jak tylko mogłam.
Później chłopaki zawołali mnie do siebie , bo chcieli podziękować kibicom tak jak zawsze to robią. Ustawiłam się obok Marco i Mortiz złapała ich za ręce i zaczęliśmy dziękować. Kibice bardzo się ucieszyli. Jeszcze długo klaskali. Po 20 minutach wszyscy już poszli do szatni , poszłam i ja. Niespodziewanie dostałam koszulkę od Marco, Mortiza, Kevina i Matsa. To było miłe z ich strony. Wszyscy w dobrych humorach pojechali do Kuby na imprezę. Nie miałam bardzo ochoty , ale po namowie Mortiza i Marco , w ostateczności pojechałam.
( ... )
_____________
Juupi jeee ! Jest już 21 < 3 !
Dziękuję że czytacie ♥
Komentarze mile widziane : - )
Heh świetny :P
OdpowiedzUsuńKocham *.*
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Zapraszam do mnie na opowiadanie o BVB http://sylwunia09.blogspot.com/ mile widziane komentarze :]
Pozdrawiam i życzę weny ;3
Świetny <3 Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń