Rozdział 23
Marco powoli się do mnie zbliżał. Poczułam zapach jego perfum. Położył swoje ręce na moich biodrach. Spojrzałam mu głęboko w oczy, a po chwili poczułem jego wargi na moich. Może i było to delikatne muśnięcie, ale cudowne. Nie chciałam aby ta chwila się kończyła. I kto by pomyślał, przystojny piłkarz Borussii Dortmund, który ma ogromną rzesze fanek zakocha się w takiej prostej dziewczynie ze wsi.
Staliśmy tak przyklejeni do siebie parę minut. Nagle do pokoju , oczywiście bez pukania , wparował Mortiz. Szybko się od siebie odsunęliśmy udając że nic się nie stało. Ale on i tak widział. Spojrzał tylko na Reus`a i wycofał się z pokoju. Zaśmiałam się i także spojrzałam na Marco. Odwróciłam się w stronę okna z uśmiechem na twarzy.
Była godzina 8:30 , więc zaczęłam się szykować do pracy. Zrobiłam mały makijaż. Nie zmieniłam ubrań , bo ich przy sobie nie miałam. Zeszłam na dół i zobaczyłam Kubę, Łukasza, Mortiza i Marco leżących na kanapie.
- A wy nie wybieracie się na trening ? - zapytałam idą do kuchni.
Oni zaczęli na siebie spoglądać i szybko zerwali się na równe nogi. Wszyscy pobiegli na górę. Stanęłam w salonie bo nie wiedziałam co się dzieje. Okazało się , że wszyscy zapomnieli o dzisiejszym treningu. Zaczęłam się z nich śmiać.
- Nie śmiej się tak , bo się zachłyśniesz - powiedział Mortiz, bo akurat jadłam kanapkę.
Łukasz i Kuba wybiegli jak opętani z domu, wsiedli do auta i pojechali na stadion. Ubrałam swoje trampki i już miałam wychodzić , ale zatrzymał mnie Marco.
- Jedziesz z nami ? Będzie szybciej.
- Nie. Wolę się przejść - odparłam mu i wyszłam z domu.
Poszłam w stronę parku. Na placu zabaw zobaczyłam dwie małe dziewczynki. Bawiły się w piaskownicy. Od razu przypomniałam sobie Luizę , moją małą siostrzyczkę , która właśnie dzisiaj kończyła 3 latka. Bardzo za nią tęskniłam.
Szybko doszłam na stadion. Była godzina 9:00 , więc poszłam do biura. Na szczęście akurat dzisiaj nie miałam dużo pracy. Co jakiś czas wyglądałam przez okno aby zobaczyć Marco. Postanowiłam zrobić sobie małą przerwę. Wyszłam z gabinetu i poszłam na murawę. Wesoło podskakiwałam gdy zbliżałam się do chłopaków. Klopp zaczął się delikatnie śmiać. Odwzajemniłam to. Usiadłam na ławce i zaczęłam się przyglądać ich grze. Niestety dziś nie mogłam z nimi zgrać.
Po 10 minutach postanowiłam wrócić do biura. Gdy weszłam do gabinetu na biurku zauważyłam nowe papiery.
- Ja tu zwariuję - powiedziałam cicho i zabrałam się do pracy.
Po 2 godzinach zakończył się trening i ja także skończyłam swoją pracę. Postanowiłam zadzwonić do Polski. Wybrałam numer do mamy i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Po paru sygnałach odebrała.
- No cześć córciu. Dawno się nie odzywałaś - przywitała mnie.
- Oj tam , dawno. No ale mam tu urwanie głowy. Moja praca nie jest łatwa - wytłumaczyłam się.
- Co tam u Ciebie słychać ? - zapytała.
- Aj dobrze i to bardzo - przypomniałam sobie dzisiejszą scenę z Marco. - A czy mogła być podać mi Luizą. Muszę jej złożyć życzenia - powiedziałam w słuchawkę.
- No jasne , już daję - odpowiedziała.
- Halo ? - usłyszałam głosik Luizki.
- Kochanie , bardzo tęsknie - powiedziałam do małej.
- Ja też.
- Luiziu , chcę Ci życzyć wszystkiego najlepszego. Żebyś spełniła swoje marzenia. Duuuużo zdrówka i duuużo uśmiechów. I oczywiście słuchaj się mamy - zażartowałam na koniec. - Przesyłam Ci takiego duuużego całusa. Kocham Cię skarbie. - powiedziałam i się rozłączyłam.
- Ach tak bardzo za Wami tęsknie - spojrzałam na zdjęcie mojej rodziny , które stało na biurku.
Ktoś musiał podsłuchiwać moją rozmowę , bo zobaczyłam cień. Nie przejmowałam się tym , wzięłam torbę i wyszłam z biura.
( ... )
__________
Podoba się ? ; - )
Mam nadzieję , że tak < 3 !
Jejku ;33
OdpowiedzUsuńPisz dalej < 333