czwartek, 7 marca 2013

Rozdział 13


Przebudziłam się o 7:00. Niechętnie wstałam z łóżka i doczołgałam się do łazienki. Następnie zeszłam na dół zjeść śniadanie. Gdy skończyłam była godzina 7:30 , więc poszłam ubrać się i uczesać. Założyłam ulubioną czarno-czerwoną koszulę, jeansowe spodenki i czarne trampki. Wzięłam torbę i wyszłam z domu. 
Na dworze było cudownie. Świeciło słońce a wiatr rozwiewał moje włosy. Ruszyłam w stronę stadionu. Szło mi się idealnie. Powoli doszłam do sąsiedniej ulicy i zauważyłam biegnąc chłopaków. Byli daleko, więc nie wiedziałam kto to. Dopiero gdy przebiegli bliżej zobaczyłam , że to Marco , Nuri , Mario i Mats. Jak zwykle w takim składzie. Szłam dalej , nie zwracając na nich uwagi. Zaważył mnie Marco , ale byłam już po drugiej stronie ulicy. Do stadionu dzieliły mnie jeszcze dwie przecznice, a była godzina 7:40. Postanowiłam wstąpić po kawę , bo nie wypiłam rano. Weszłam do kafejki. Podeszłam do baru i zamówiłam kawę. Usiadłam na krześle przy barze, wzięłam do ręki gazetę i zaczęłam ją czytać. Po paru minutach moja kawa była gotowa , więc zapłaciłam. Wchodziłam z kafejki , gdy ktoś we mnie walnął. 
- No i znowu na siebie wpadamy - usłyszałam męski głos.
Ach tak , było to Marco , znowu.
- Miałeś szczęście że kawa mi się nie wylała - spojrzałam na kubek.
- To prawda , wielkie szczęście. To idziesz do pracy ? - zapytał Marco.
- Tak właśnie się tak kierowałam - spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.
- A czy mógłbym Ci dotrzymać towarzystwa ? - zapytał z nadzieją w głosie.
Skinęłam głową , co miało oznaczać , że tak.
Ruszyliśmy , więc w stronę mojej nowe pracy - stadionu. Szliśmy w zupełnej ciszy dopiero po paru minutach odezwał się Marco.
- Nie miałem okazji Cię o to zapytać , długo grasz w piłkę ? - spojrzał na mnie wysoki pół-blondyn.
- Trochę już będzie. Gdy miałam 5 lat mój tata został trenerem miejscowego klubu, więc od małego miałam styczność z piłką nożną. Dopiero gdy skończyłam 9 lat zaczęłam trenować. Na początku nie chciało mi się bardzo chodzić na treningi mojego dziewczęcego klubu, ale później po paru miesiącach chodziłam tam z przyjemnością. Na moje 10 urodziny dostałam moją pierwszą piłkę. Jak pamiętam bardzo się cieszyłam z tego prezentu i codziennie chodziłam na podwórko aby ją sobie po odbijać - odpowiedziałam mu z uśmiechem na twarzy.
- Jeszcze nigdy nie spotkałem takiej dziewczyny , żeby trenowała piłkę od małego - w pełni podziwu był Marco.
Trochę się zawstydziłam.
- Ale potem już trochę ograniczyłam treningi , bo zaczęłam tańczyć. Ale nigdy nie odmawiałam meczyku z moim bratem czy kumplami z osiedla. Dla mnie było to więcej , niż tylko gra, dla mnie była to pasja , wiedziałam co chcę robić w życiu. No ale później pojawił się Kamil. A on nie przepadał za grą w piłkę , więc chodziłam na treningi potajemnie - pochyliłam głowę. - Teraz tego żałuję. Był to najgorszy błąd w moim życiu. 
- Czego to człowiek nie zrobi dla miłości - uśmiechnął się do mnie Marco.
Bardzo dobrze nam się gadało , więc szybko doszliśmy do stadionu.
- Dziękuję za dotrzymanie mi towarzystwa - zwróciłam się do Marco.
- Wszystko po mojej stronie - uśmiechnął się do mnie i odszedł.
- O Marco jak dobrze , że jesteś. Mam do Ciebie małą prośbę - krzyknął Jurgen wychodzący ze stadionu.
Nie przeszkadzałam im , tylko poszłam do biura w którym czekała mnie niespodzianka
(...)

_______
Może być ? 
Trochę krótki , bo nie miałam weny :/
Komentujcie , pomaga ;*        
        

1 komentarz:

  1. Awwww. < 3 Marco jaki miły ;*
    Boże jak ja zazdroszczę Róży *-*
    A co do rozdziału świetny :D

    OdpowiedzUsuń