Rozdział 34
~ u Marco
Poszedłem nad jezioro, na którym często bywałem z Różą. Bardzo lubiła to miejsce. Mówiła , że jest tu spokojnie i cicho. Można pomyśleć o wszystkim i wszystkich. Usiadłem na mostu, spojrzałem na księżyc i zacząłem myśleć o Róży. Przed oczami miałem nasze wspaniałe chwile. Nasze noce i dnie. Jej ciepłe pocałunki. Nie spostrzegłem się gdy na moim policzku pojawiła się łza. Wytarłem ją szybko. Ponownie spojrzałem na świecący mocno księżyc. Siedziałem tam jeszcze parę minut.
- Nie. Nie mogę tak - wstałem i pobiegłem do samochodu.
Wsiadłem do niego i pojechałem do domu. Miał spać u mnie Mario. Wszedłem do środka i zobaczyłem go na kanapie.
- Jak dobrze że jesteś - rzuciłem kurtkę w kąt.
- A gdzie miałem być - napił się piwa.
- Masz, tu są klucze do domu. Będziesz tu mieszkał przez dwa dni, góra trzy - rzuciłem w jego stronę klucze z breloczkiem w kształcie serduszka a w środku było zdjęcie Róży.
- Co ? Myślisz , że nie mam co robić ? - zakrztusił się.
- Bądź tak dobry i pomóż przyjacielowi. Ja jadę do Polski - spakowałem do torby koszulkę i bieliznę.
- Niezły żart - spojrzał na telewizor gdzie leciał jego ulubiony film.
Spojrzałem na niego z wielkimi oczami i dziwną miną, on też się na mnie spojrzał.
- Mówisz serio ? - w końcu zapytał.
- Kurwa nie. No i to na maksa serio. Nie dam jej tak łatwo oddać.
- Ludzie - powiedział cicho.
- Dobra spadam - pożegnałem się z nim i wyszedłem z domu.
Torbę rzuciłem do bagażnika i pojechałem w stronę Polski.
~ u Róży
Długo leżałam przewracając się z boku na bok. Nie mogłam usnąć bo obok brakowało mi Marco. Bardzo go kochałam, ale jednak raniło mnie to co mi zrobił. Nie wiedziałam jednak dlaczego.
Ubrałam ciepłą bluzę i wyszłam z domu. Znałam okolicę, więc poszłam na boisko , które było nie daleko. Z garażu wzięłam jeszcze piłkę.
Po 5 minutach byłam już na boisku. Często tu przychodziłam gdy miałam 12 lat. Grałam tu z moim bratem, przyjaciółką, kolegami. Miłe wspomnienia.
Podrzuciłam piłkę go góry a następnie zaczęłam ją podbijać. Bez namysłu kopałam ją do bramki. Ale nie trafiłam ani razu. Była rozproszona. Gdy udało mi się w końcu wrzucić piłkę do siatki poczułam jakby napływające ciepło. Ale nie było to radość z gola. Było to co innego. Tak jakby ktoś kogo kochałam właśnie się na mnie patrzyła. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było.
- Weź się opanuj dziewczyno - powiedziałam i kopnęłam piłkę do góry.
Złapałam ją i poszłam do domu. Po drodze wstąpiłam jeszcze na stary stadion. Nie było on na wielki , ale dla mnie kiedyś był drugim domem. Rozgrywałam na nim wszystkie ważne mecz. Zaczynając od rozgrywek szkolnych , kończąc na Mistrzostwach Województwa.
Byłam jakaś nie spokojna , ponieważ czułam ze ktoś mnie śledzi. Kolejny raz się rozejrzałam i kolejny raz nikogo nie było.
Wrociłam szybko do domu i wskoczyłam do łóżka. Ten napływ wspomnieni pomógł mi zasnąć.
~ u Oliwii
Była godzina 02:00. Nie mogłam czekać , tylko się spakowałam i ruszyłam na lotnisko. Musiałam pojechać do Róża. Po pierwsze strasznie za nią tęskniłam a po drugie musiałam ją wesprzeć.
Gdy wyszłam z domu na ulicy stała już zamówiona taksówka. Wsiadłam i powiedziałam miłemu panu aby zawiózł mnie na lotnisko.
Po 10 minutach stałam już w odprawie. Gdy wsiadłam do samolotu poczułam napływ senności i szybko zasnęłam.
____________________
I jest kolejny. Przepraszam , że nie dodawałam przez ostatnie parę dni , no ale sami wiecie : sprzątnie , pieczenie placów później święta - . -
Jutro na pewno nie dodam bo będę musiała cały dzień siedzieć przy książkach , bo 4 kwietnia mam egzamin -.- Życzcie mi powodzenia. Kolejny rozdział może ukazać się dopiero w piątek : - )
A wracając podoba się ? ^^
No więc zaczynam:
OdpowiedzUsuńPowodzenia na teście <33
Rozdział cudny. ;*
Nie mogę się doczekać piątku. *.*