sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 39


~ u Róży
Gdy się obudziłam zobaczyłam obok śpiącego Mo. Byłam szczęśliwa. Ale nie wiedziałam co dalej z Marco. Cicho wstałam i się ubrałam. Zeszłam na dół i zobaczyłam śmiejących się Oliwię i Marco. Gdy mnie zobaczyli od razu przestali. Tak jakby coś przede mną ukrywali. Zmartwiłam się ale nie dało się tego po mnie poznać. 
Kiwnęłam do nich głową i zrobiłam sobie kawę. Po chwili do kuchni wparował Mo.
- Co taka cisza ? Czyżby coś się stało ? - spojrzał na mnie.
- Nic - odpowiedziałam półgłosem.
Zrobił sobie kawę i usiadł obok Oliwii. Ta cały czas się do niego szczerzyła. Zjadłam zrobione przeze mnie kanapki i dopiłam kawę.
- Kiedy wracacie do Dortmundu ? - zapytał oschle.
- A właśnie. Dzwonił do mnie Jurgen i powiedział że musimy być już jutro - odezwał się Marco i spojrzał na mnie.
- A Ty kiedy się wybierasz ? - zapytał Mo.
- Jak na razie mi nie śpieszno - odpowiedziałam i wyszłam z kuchni.
Po moim wyjściu z góry zszedł Mario. 
- Idzie i nasz "ranny ptaszek" - odezwał się sarkastycznie Mo.
- Odpie*dol się - rzucił w jego stronę.
- Weź się nie spinaj - zaśmiał się Mo do Marco.
- Daruj sobie - odpowiedział Mario i wyszedł z domu.
- Na prawdę ? Nie możecie przestać ? - Marco spojrzał w stronę Mo.
- To on ma do mnie jakieś wonty - odpowiedział Moritz.
Weszłam wkurzona do kuchni.
- Wy sonie żartujecie ? Na półtora tygodnia macie mecz półfinałowy z Realem. A teraz sobie kpiny urządzacie ? Ku*wa Moritz wy jesteście drużyną, niedługo obije się Wam to na boisko i co wtedy ? I Ciebie to się też tyczy ' Reusik ' - powiedziałam sarkastycznie.
- Róża, to on się mnie czepia. Ja w niczym nie zawiniłem - spojrzał na mnie Mo.
- Dość tego. Daje Wam trzy dni. Jeżeli się nie pogodzicie, do Ciebie też mówię Marco, z naszej przyjaźni nici i to bez wyjątków. Dotarło ? 
- Ale ja to ? - Marco zrobił duże oczy.
- Pytam się czy dotarło ? 
- Tak - odpowiedzieli chórem.
- A teraz idźcie się pakować. Ja też idę - oznajmiłam i wyszłam.
Marco i Mo dojedli śniadanie i poszli na górę się pakować. 
Wparowałam do pokoju i zaczęłam się pakować. Gdy wkładałam rzeczy do walizki z pomiędzy ubrań wyleciało zdjęcie. Byłam na nim ja i Marco, przytuleni do siebie i szczęśliwi. Chwilę wpatrywałam się na zdjęcie i po moim policzku poleciała łza.
Po chwili usłyszałam pukanie i do pokoju weszła Oliwia. Szybko wytarłam łzę i schowałam zdjęcie.
- Róża, muszę Ci coś powiedzieć - widziałam jak się denerwowała.
- Coś się stało ? - zapytałam.
- Tak - odpowiedziała nie pewnie.
- No więc słucham - usiadłam na łóżku.
- Nie jest mi łatwo to powiedzieć. Wiem że raz już Cię zawiodłam, ale to tak szybko się działo - spuściła głowę.
- Dowiem się wreszcie co się stało ? - spojrzałam na nią i znowu zaczęłam pakować rzeczy.
- Bo ten , no. Przespałam się z Marco - spojrzała na mnie.
Przez chwilę do mnie nie docierało , ale gdy już dotarło wpadłam w furię. Zamknęłam walizkę i z hukiem ją postawiłam.
- Co Ty sobie wyobrażasz ? Wiesz , że go kocham. Jak mogłaś. A z resztą jesteśmy kwita.
- Jak to ? 
- Tak to ku*wa. Ja przespałam się z Mo - powiedziałam stanowczo.
- Coś Ty powiedziała ?  
- To co usłyszałaś. A teraz nie chcę Cię więcej widzieć. Wynoś się z mojego domu. I bzykaj sobie kogo tylko chcesz aby nie Marco - wydarłam się i wybiegłam z pokoju.
Po drodze trzasnęłam drzwiami. Na dole czekał Marco i Mo. Wkurzona spojrzałam na Marco i wyszłam z domu. Znowu trzasnęłam drzwiami.
Przed domem stała już taksówka. Wsiadłam do niej i kazałam taksówkarzowi zawieść mnie na lotnisko.    
Po 10 minutach dojechaliśmy na lotnisko. Zapłaciłam i poszłam na odprawę. Chwilę potem siedziałam już w samolocie z słuchawkami w uszach.
~ u Oliwii 
- Co ja zrobiłam - zbiegłam na dół do chłopaków po drodze się darłam.
- Co jej się stało ? - zapytał Marco.
- Powiedziałam jej - spojrzałam na niego.
- Co Ci odbiło , żeby jej powiedzieć ? - wrzasnął Marco.
- Mogę się dowiedzieć co jej powiedziałaś ? - odezwał się Mo.
- A Ty nie bądź taki święty. Powiedziałam jej się z nim przespałam - pogroziłam Mo palcem i wyjaśniłam.
- O ku*wa. Stary masz przeje*ane - złapał się za głowę Mo.
- Czekaj , czekaj. Czego on ma nie być święty ? - zwrócił się do mnie Marco.
- Niech sam Ci powie - zrobiłam minę wszystko wiedzącej.
- No więc słucham - Marco spojrzał na Mo.
- O co Ci chodzi Oliwia ? - podniósł głos , Moritz.
- A o to że Ty też nie spałeś sam tej nocy - gdy usłyszał moje słowa Marco rzucił się na Moritza.
- Kurde, chłopaki. Bez takich - rozdzieliłam ich.
- Myślałem , że jesteśmy przyjaciółmi - krzyknął Marco.
- Wyluzuj. A teraz jedźmy bo się spóźnimy na samolot - odpowiedział Mo i wyszedł z domu. Za nim wyszedł Marco i oboje pojechali na lotnisko. 


___________
Nie przynudzam ? Czy może być ? 
Dziękuję że czytacie : - ))                 
    
       
                      
 

1 komentarz: