Rozdział 35
~ u Marco
O godzinie 8:00 byłem już w Polsce. Pojechałem do hotelu. Zarezerwowałem pokój na tydzień. Wszedłem do pokoju i poszedłem się umyć. Następnie chwilę się przespałem.
~ u Moritza
Była godzina 8:30 gdy byłem już w Polsce. Byłem bardzo zmęczony, więc pojechałem do hotelu. Zaparkowałem auto na parkingu przed hotelem i poszedłem do środka.
- Witam, w czym mogę pomóc ? - zapytała recepcjonistka.
- Dzień dobry , chciałbym zarezerwować pokój na parę dni - odpowiedziałem.
- Oczywiście , proszę pańskie dane.
- Moritz Leitner - powiedziałem i wyciągnąłem dowód.
- Następny piłkarz z Borussii. Jak tak dalej pójdzie będzie tu nocować cała drużyna - wzięła ode mnie dowód.
- A kto jeszcze jest ? - byłem zdziwiony.
- Pół godziny temu zarejestrował się Marco Reus - oddała mi dowód.
- A można wiedzieć , w którym jest pokoju ? - zapytałem i wziąłem od niej dowód.
- Oczywiście , jest w pokoju 390. A pan będzie miał pokój numer 391, tutaj jest karta do pokoju - uśmiechnęła się i podała mi kartę.
- Dziękuję - wziąłem kartę i poszedłem do windy.
Wcisnąłem numer piętra i czekałem. W tym czasie po schodach zszedł Marco i go spotkałem.
- Marco ? - zacząłem.
- O siema Moritz - był jakiś zadowolony.
- Co się sprowadza do Polski ? - zapytałem prosto z mostu.
- Pewnie się domyślasz. .... Róża - schował do kieszenie kartę od pokoju którą trzymał w ręce.
- Ej, jeżeli jesteśmy tu obaj , to może wystarczy nam jeden pokój - zaproponowałem bez namysłu.
- Nie powiem , to jest dobry pomysł. Masz to jest karta do mojego pokoju , a ty daj swoją oddam ja - podał mi swoją kartę.
Podałem mu i wszedłem do windy. Dwie minuty później byłem już w pokoju. Rozpakowałem się i postanowiłem się przespać.
~ u Róży
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zaspana założyłam szlafrok i zawiązałam go. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam przed nimi Oliwie. Nie zdziwiłam się, wiedziałam , że prędzej czy później tu przyjedzie.
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę. Usiadłam na krześle i czekałam aż Oliwia przyjdzie do kuchni. Parę sekund potem siedziała na przeciwko mnie. Ręce oparłam na stole a głowę położyłam na nich.
- Długo tu będziesz ? - zapytała.
- Na razie nigdzie mi się nie spieszy - odpowiedziałam sucho.
- Róża ! - Oliwia podniosła głos.
- O co Ci chodzi. Marco mnie zranił , ale kocham go dalej. Nie wyobrażam sobie życia bez niego - uświadomiłam ją. - Ale muszę trochę odpocząć.
- Dobra , ale mieszkam z Tobą - zaśmiała się.
- Nie ma sprawy - wstałam, wzięłam kawę do ręki i poszłam do salonu.
- Cały dzień będziesz tak tu siedziała ? - zapytała Oliwia wchodząc do salonu.
- Nie ma nic do roboty, więc nie mam innego wyjścia.
- O nie, nie. Rusz tą dupę i idź się ubrać idziemy na zakupy - cała ona.
- Okey, okey. Tylko się nie drzyj - niechętnie wstałam i poszłam na górę.
Ubrałam się i zeszłam da dół. Oliwia była już gotowa , więc od razu wyszłyśmy.
Postanowiłyśmy pójść na piechotę , ponieważ do centrum było nie daleko. Tak jak w Dortmundzie.
Całą drogę się śmiałyśmy i opowiadałyśmy sobie na wzajem przeróżne wydarzenia z dzieciństwa. Chodziłyśmy po sklepach. Nie żałowałam tego wyboru, aby pójść na miasto. Kupiłam dużo różnych rzeczy, a najwięcej ciuchów. Gdy wracałyśmy do domu była już godzina 17:00.
- Brakowało mi tego - przytuliłam Oliwię.
- Oj Grzybie. Mi też, tylko mi tu nie płacz - ostrzegła mnie.
- Ej dzisiaj jest mecz. Chodź kupimy coś do jedzenia - zaproponowałam.
- Dobry pomysł.
Po słowach Oliwii weszłyśmy do sklepu spożywczego. Wzięłam do ręki koszyk i podniosłam wzrok do góry. Osłupiałam. Przy kasie stał Marco i Moritz. Szybko się wycofałam, ale zauważył mnie Marco. Wyszłam za zewnątrz i usiadłam na kostce. Nagle na moim ramieniu poczułam czyjąś rękę.
- Nie możesz po prostu zniknąć z mojego życia - mówiłam przez łzy.
- Róża, jest mi przykro. Nie wiem co mnie napadło. To był błąd. Przykro mi - tłumaczył.
- Daruj sobie - wstałam i pobiegłam do parku.
Marco chciał za mną biegnąć , ale powstrzymała go Oliwia.
- Daj jej czasu. Nie jest jeszcze gotowa.
Moritz przyglądał się całemu zdarzeniu. Nawet się nie odezwał , wiedział bowiem że tą sprawę musimy sobie sami wytłumaczyć.
Oliwia sama poszła sama do domu.
~ u Moritza
- Co teraz będzie ? - żalił mi się Marco.
- To Twoja wina i musisz za to wycierpieć swoje - odpowiedziałem i podałem mu zakupy.
Marco nic nie odpowiedział.
- Muszę załatwić jeszcze jedną sprawę - powiedziałem mu i pobiegłem w przeciwną stronę.
Musiałem znaleźć Róże. Poszedłem do parku. Rozglądałem się na boki aż w końcu ją dostrzegłem. Siedziała sama w świetle księżyca i mokła , bo właśnie zaczął padać deszcz. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Podszedłem cicho i położyłem na jej ramionach moją bluzę. Musiałem się poświęcić. Ona podniosła wzrok do góry i powiedziała:
- Marco zawsze tak robił - i na jej policzku pojawiła się łza.
Usiadłem obok niej a ona się do mnie przytuliła. Było to wspaniałe uczucie.
( ......... )
___________
Podoba się ? : - )
Z góry przepraszam za błędy : - P
Wzruszająca końcówka :'cc
OdpowiedzUsuńPisz szybko <3!
Nie mogę się doczekac !!!
Nie możesz tego tak skończyć pisz bo jest świetnie cały czas czekam i codziennie sprawdzam :D
OdpowiedzUsuń