Gdy się obudziłam była godzina 13:00. Ubrałam się i zeszłam na dół. Gdy schodziłam po schodach usłyszałam czyjąś rozmowę w kuchni. Weszłam tam i zobaczyłam Mario. Trzymał przy uchu telefon.
- Zadzwonię później - rozłączył się.
- Nie przeszkadzaj sobie - uśmiechnęłam się, wzięłam butelkę wody i poszłam do salonu.
- To jak idziemy na ten trening - spojrzałam na Marco, Kevina i Mo.
Cała trójka zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu.
- Ej no ja tam pracuję - zaśmiałam się.
Reszta zachichotała i wyszliśmy z domu. Mario przez całą drogę na stadion z kimś pisał. Było to trochę podejrzane. Ale nie wnikałam.
Droga zajęła nam 20 minut. Kevin, Marco, Mario i Mo poszli do szatni a ja do swojego biura.
Weszłam do gabinetu. Zdziwiłam się ponieważ było czysto. Położyłam torbę na krześle i wzięłam się do pracy. Miałam bowiem jej dużo po moim "urlopie".
~ u Marco
- Ale masz stary szczęście - odezwał się Kevin gdy szliśmy do szatni.
- Sam się sobie dziwie - lekko się zaśmiałem.
Przebraliśmy się i poszedłem na boisko. Chwilę poodbijałem piłkę z Mario i zawołał nas Klopp.
- No więc panowie. Bierzemy się do ostrych treningów, bo jak wiecie czeka nas mecz półfinałowy z Realem. A nie chcemy zrobić przykrości kibicom i przegrać. No przechodzę do rzeczy. Od jutra treningi będziemy zaczynać od 8:00 - krzyknął.
- No ale trenerze . . . - odezwał się Robert i Łukasz.
- Nie ma żadnych ' ale '. A teraz ruszać dupy, 10 kółeczek - klasnął w dłonie i usiał na ławce.
Westchnąłem i pobiegłem. Obok mnie jak zwykle biegł Mario i Mats.
******
Trening skończył się o 17:00. Wszyscy byli wykończeni. Z murawy schodziłem ostatni. Wziąłem bluzę i zobaczyłem, że w trawie się coś świecie. Schyliłem się. Był to telefon Mario. Wziąłem go do ręki i zacząłem czytać skrzynkę odbiorczą, ponieważ była włączona. Było w niej mnóstwo esemesów od Oliwii. Po chwili usłyszałem głos Mario. Szybko wyszedłem ze skrzynki.
- Stary, widziałeś gdzieś mój telefon - powiedział Mario i zaczął się rozglądać.
- Masz. I weź usuń niektóre esemesy, bo gdyby zobaczyła to Róża było by z tobą marnie. Nie mówiłeś że chodzisz z Oliwią - oddałem mu telefon.
- Co bym zobaczyła - usłyszałem głos Róży za plecami.
- A nic, nic - uśmiechnął się sztucznie Mario i wyszliśmy ze stadionu.
~ u Róży
Pracę skończyłam 5 minut przed zakończeniem treningu chłopaków. Poszłam, więc jeszcze do pana Michaela powiedzieć, że wróciłam na stałe.
Gdy wyszłam z gabinetu pana Zorca, zobaczyłam przez okno że na murawie jest jeszcze Maro, więc do niego poszłam.
Gdy weszłam na murawę zobaczyłam że chłopaki rozmawiają i że Marco oddaje telefon Mario. Usłyszałam też swoje imię. Podeszłam do nich i zapytałam o co chodzi. Ogólnie chłopaki zachowywali się dziwnie. Ale nie wnikałam, bo widziałam że nie mają siły.
Na parkingu stał Mats, Kevin, Ilkay, Nuri, Moritz i Leo. Podeszliśmy do nich.
- Co powiecie na imprezę - zapytałam wszystkich.
Nikt nie miał nic przeciwko. Więc umówiliśmy się na 19:00 w ich ulubionym klubie.
_____________
Zdaje mi się że przynudzam : /
Podoba Wam się bo mi nie za bardzo : C
Postaram się w najbliższym czasie rozkręcić akcję : - )
Pozdrawiam, osoby które czytają i dodam że można DODAWAĆ KOMENTARZE ANONIMOWO !
Szykuję się akcja *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny <33
Tylko niech nie biorą ze sobą marsjanków :D
Czekam na rozwój akcji! :D Cudny i nie przynudzasz! :)
OdpowiedzUsuńczekam na nastepne
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://gotze65.blogspot.com/2013/04/wstep.html