niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 5

... chłopaka z lotniska , którym okazał się Marco Reus. Byłam w szoku. Nie mogłam w to uwierzyć.
- O , cześć. To Ciebie widziałem na lotnisku - powiedział Marco.
- Cze-cze-cześć . Tak mnie - odpowiedziałam po dłuższej chwili.
- Ja przyszedłem się aby zapoznać , bo mieszkać 3 dzielnice stąd , a doszły mnie słuchy , że nowe osoby się tu wprowadziły - wytłumaczył swoje odwiedziny piłkarz.
- Róża ... zapraszam do środka - wyciągnęłam do niego rękę.
- Niestety nie mogę , bo muszę zawieść dziewczynę na lotnisko , ale dziękuję , na pewno kiedyś jeszcze się spotkamy - uśmiechnął się.
  Spojrzałam na samochód który stał przed domem. W środku siedziała ładna brunetka , która jak widać się już niecierpliwiła i przyjaciel Marco - Mario Goetze.
- No dobrze , to do zobaczenia - uścisnęłam jego dłoń na pożegnanie i zamknęłam drzwi. 
Podeszłam do okna , aby zobaczyć jak odjeżdżają i przypomniałam sobie o kurtce , ale już było za późno.
- Totalny szok - usiadłam w kuchni na krześle.
- No widzisz , w tym mieście będą nam się przytrafiać same dobre rzeczy - odpowiedziała z uśmiechem Oliwia.
- Oby .. a teraz idę spać , bo ten dzień był męczący - wstałam i pokierowałam się na górę. 
- Dobranoc - zdążyła krzyknąć jeszcze Oliwia.
Nic jej nie odpowiedziałam , tylko od razu położyłam się na łóżko. Nie mogłam zasnąć , bo cały czas przed oczami miałam chłopaka z lotniska. 
Tymczasem na lotnisku .. 
- Gabrysiu , ale wiedz , że będę na Ciebie czekał - żegnał się już Marco ze swoją dziewczną.
- Tak wiem , powtarzasz mi to już od wczoraj - przewróciła oczami dziewczyna.
- Dorze przepraszam - ciągnął Marco.
- Wiesz co lepiej że wyjeżdżam , bo coraz częściej nasze rozmowy prowadzą do kłótni , to nam dobrze zrobi , musimy się od siebie uwolnić - powiedziała Gabrysia po czym wsiadła do samolotu.
Marco zrozumiał w pełni wypowiedź Gabrysi , więc nic jej nie odpowiedział. Wsiadł do auta i razem z Mario pojechali do domu.
- Ona mnie już nie potrzebuje - żalił się piłkarz przyjacielowi.
- Marco weź nie bądź babą - zażartował Mario.
- Przecież wiadome jest to że ona nie pojechała do cioci , to była tylko taka wymówka - ciągnął dalej Mario.
- Wiem , domyśliłem się - rozchmurzył się Marco.
- No dobra , koniec tych rozmów o Gabrysi , od dziś jesteś wolny , więc ja Ci pokażę co to znaczy - zaśmiał się reprezentant Niemiec.
- No dobra , ale dziś nie , bo jutro mecz - spojrzał na Mario.
- no wiem , a teraz jedź do domu , bo mieliśmy grać w Fifke z Matsem i Kubą - przypomniał mu Mario.

___
I jak ? Może być ?
^.^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz